Nie wszystko da się zrobić z fasoli

7/14/2015 Agnieszka 0 Comments


O chwała tym, którzy mają czas, hajs i zdolności, a przynajmniej nudzą się na tyle, by cały czas stać przed garami.

O co kaman? Wśród niektórych wegan, z niewyjaśnionych do końca dla mnie powodów, panuje przekonanie, że dieta roślinna MUSI być zdrowa. Najlepiej handmade. W ogóle to powinieneś jeść tylko pomidory, które wyhodowałeś na balkonie, tylko nie zapomnij ich użyźnić nawozem naturalnym, ma śmierdzieć, jak śmierdzi znaczy, że zdrowe.

Problemem nie jest to czy ktoś chce się odżywiać fastfoodami czy nie, samo zjawisko natomiast jest niedorzeczne. Weganizm jest tu tylko pretekstem, bo rzeczywiście nad wyraz łatwo, pytając o odżywkę z Rossmana, dostać w odpowiedzi przepis na maseczkę z kaszy jaglanej, albo mleczka kokosowego. Nie lepiej zrobić z fasoli?

Zawsze gdy robisz coś inaczej zostanie wylane na Ciebie wiadro pomyj. Nie nie dla tego, że Ty jesteś gorszy, dlatego, że oni niewątpliwie czują się lepsi. Bardziej prawdziwi, bardziej tró. 

Jednak im więcej moje młode jeszcze oczy widzą, tym bardziej są zadziwione.
Bo już nie można napić się kawy ze zwykłej szklanki marki duraleks, zalanej gorącą wodą. O nie, teraz musisz mieć specjalną filiżankę z certyfikatem baristy, termometr i zdjęcie na instagrama.
Witaj w dwudziestym pierwszym wieku, gdzie żeby napić się yerby musisz mieć mate ręcznie zdobione przez marokańskie niewidome sieroty, a do gry na gitarze potrzebujesz takich samych strun, jakich używał Jimi Hendrix. Inaczej lepiej się nie pokazuj.

Snobizm, puryzm, jakkolwiek by tego nie nazwać, zdecydowanie potrafi popsuć radość z rzeczy, które do tej pory sprawiały nam frajdę. To smutne, kiedy idziesz zaprzyjaźnić się na koło gospodyń wiejskich, a zostajesz wyśmiany, bo Ty dodajesz do rosołu selera, a one nie.

To nie jest tak, że nie możesz się nic od takich osób nauczyć, jednak postawmy granicę między dobrymi radami, a wpierniczaniem się w czyjeś życie.

Agn
zdjęcie: wallheaven